„Wtedy faryzeusze odeszli i naradzali się, jak by podchwycić Go w mowie. Posłali więc do Niego swych uczniów razem ze zwolennikami Heroda, aby Mu powiedzieli: «Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Na nikim Ci też nie zależy, bo nie oglądasz się na osobę ludzką. Powiedz nam więc, jak Ci się zdaje? Czy wolno płacić podatek Cezarowi, czy nie?»”
Kilka razy pojawia się w Ewangeliach zwrot, że ktoś chciał „podchwycić Jezusa w mowie”. Dzisiejsza pułapka miała sprawić, że Chrystus miałby wypowiedzieć się przeciwko władzy rzymskiej lub urazić wielu słuchaczy wrogo nastawionych do okupanta. Jedno i drugie oznaczało koniec wpływów wśród ludzi. Uczniowie faryzeuszów rozpoczynają swoją grę od próby pozyskania życzliwości Jezusa. Powiedzieli, że jest „prawdomówny” oraz niezależny od poglądów innych. Zapytali Pana, czy należy płacić podatek Rzymianom, czy też nie płacić.
Każda z odpowiedzi Chrystusa mogła być wykorzystana przeciwko niemu. Ugrupowanie zelotów odrzucało wszelkie podatki płacone wobec Rzymian, a faryzeusze godzili się na płacenie danin wobec okupanta. Wypowiedź Jezusa przeciw płaceniu podatków można by uznać za próbę buntu wobec cesarza. Postawa przeciwna mogła skutkować posądzeniem Go nawet o kult cesarza.
Jezus poleca, aby przyniesiono mu monetę podatkową, aby wzmocnić swoją odpowiedź. Wcześniej Chrystus nie oponował przeciwko podatkowi na świątynię w Jerozolimie tak i teraz nie przeciwił się podatkowi na rzecz Rzymian. Wypowiedź Pana została zrównoważona nakazem oddania Bogu tego, co do Boga należy. Jezus nie powiedział, co należy do Boga. Większość przypuszcza, że tą własnością jest człowiek noszący w sobie „obraz” Boży. Posłuszeństwo wobec Stwórcy może istnieć z zobowiązaniami wobec państwa, lecz ma pierwszeństwo.
ks. Dariusz