Jezus powiedział do Nikodema:
«Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak trzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego.
Nikodem był ważnym dostojnikiem żydowskim. Był faryzeuszem oraz należał do Sanhedrynu, gremium które decydowało o życiu religijnym ówczesnych Żydów. Osiągnął w życiu wszystko. Dotyczyło to statusu materialnego, autorytetu religijnego czy pozycji społecznej. Był już zapewne starszym człowiekiem. Pomimo tego wszystkiego przyszedł do Jezusa nocą i przeprowadził z Nim długą rozmowę. Jej część zamieszcza dzisiejsza Ewangelia. Obawiał się w jakiej kondycji stanie przed Bogiem w dzień sądu.
Chrystus przedstawia się jako Ten, który daje życie wieczne. Przychodzimy do Niego, aby żyć na wieki.